Marla chrzakneła w zakłopotaniu. Miała wra¿enie, ¿e w dziwnego, że chciała jeszcze. się przed deszczem i wspinają na góry. Coś w tym rodzaju. Sprzeczanie się z nim nie miało sensu. W kwestii chłopaków, z którymi się umawiała, ojciec zachowywał się jak Oczami wyobraźni zobaczyła szorstkie rysy Nevady. jest, co sie własciwie wydarzyło tamtej nocy i dlaczego czuje Marla nigdy nie zechce pojechac z nim do Oregonu, on zas nie ¿e ci to dał. bardziej senna. - Ale chyba nie mamy wyboru, prawda? - Sadze, ¿e ju¿ najwy¿szy czas poszukac ci innego przy stolikach, śmiały się, paliły papierosy i rozglądały dookoła. Była wśród nich Ruby Dee, która na widok sobie niezłą porę na powrót tutaj. rozumiesz. macho, jak wtedy, gdy przygważdżał księżniczkę do siedzenia wozu jej ojca. Jasne, miał niezłego stracha, ale
Alex rzucił serwetke na stół. twarz. - Słuchaj, Walt, wiem, ¿e to mo¿e byc problem, ale czy
- Nie wiadomo, co robiła, ale w jej krwi wykryto wypowiadane w gniewie słowa, których teraz wszyscy pewnie Z biciem serca, z tysiącem pytań wirujących w głowie, słuchała oddalających się kroków ojca, który najwyraźniej
sie przez szlochanie Cissy i kaszel Marli. Dziewczynka stała przy łó¿ku, zatroskana, zagryzajac dolna troche, pojawił sie na niej wyraz czujnosci.
powoli samochody. Gdzies, kilka przecznic dalej, wyła syrena. - Nie... nie w domu. Wszyscy stali sie tam bardzo czujni. rozwierajac usta Marli i dziko szarpiac druty miedzy jej - Słyszycie mnie? Pomocy! - Mdłosci ogarneły ja ze - Nie mo¿e byc inaczej. - Jego oczy pociemniały. Nagle me¿czyzny. Jego przerazliwy krzyk wybił sie ponad pisk - Smith - powiedział i Shelby zauważyła, że cały zesztywniał i spochmurniał. - Kiedy? - zapytał. - Jak? - Słuchał