Bentz przysunął się bliżej do O1ivii, przyciągnął ją do siebie, poczuł przy sobie jej nagie Choć to nie zasługa Olivii. - Pieprzcie się - mruknęła Amanda i wycelowała pistolet w głowę Caitlyn. - Nie tak to zaplanowałam, Caitie-Did, ale to musi mi wystarczyć. Hannah przetoczyła się z piskiem w stronę Amandy, plamiąc krwią brezent. Caitlyn chwyciła nożyczki i rzuciła się na siostrę. Niezdarnie. Nieudolnie. Amanda potknęła się, przewróciła na Hannah, a Caitlyn na nią. Wystrzelił pistolet. Ogłuszający huk wstrząsnął całym pokojem. Caitlyn poczuła ostry ból w brzuchu. Z całej siły pchnęła nożyczki głęboko w szyję Amandy i przetoczyła się na bok. Trysnęła fontanna krwi, rozległ się przeraźliwy krzyk Amandy. Drzwi runęły i do pokoju wpadli policjanci. Caitlyn z trudem łapała powietrze, wiła się z bólu. Hannah, Boże, proszę, nie pozwól jej umrzeć! Policjanci wycelowali pistolety w Caitlyn. Ogarnęła ją ciemność, kojąca ciemność, jak balsam na brzuch rozrywany bólem. - Wezwijcie karetkę - krzyknął ktoś. Głos brzmiał znajomo. Reed. Tak, detektyw Pierce Reed. - Już jedzie - odezwała się kobieta. - Potrzebujemy lekarza! Jezu, one wszystkie wykrwawią się na śmierć! Głosy dobiegały z oddali, powoli traciła przytomność. Przed oczami jak w kalejdoskopie migały jej obrazy. Kelly jako dziecko, śmiejąca się, drocząca się z nią, biegnąca w słońcu, potem eksplozja, wybuch ognia i światło rozjaśniające noc... Griffin zwierzający się w lesie ze swoich sekretów... Babcia z zimnymi oczami i jeszcze zimniejszym dotykiem... Leżący w lesie i krwawiący Charles, który już nigdy więcej nie przyjdzie w nocy do jej pokoju i Jamie, słodka Jamie latem na plaży... a potem Adam. Przystojny. Silny. Cierpliwy. Z zagadkowym uśmiechem... mądrymi oczami... Ścisnęło ją w gardle. Wyobraziła sobie, co powiedziałaby Adamowi, gdyby tylko dano jej szansę jeszcze z nim porozmawiać. Proszę... Adamie... przepraszam, że nie byłam silniejsza. Rozdział 34 Adam chodził nerwowo po wykładzinie w pustej szpitalnej poczekalni, między usychającą palmą a oknem wychodzącym na parking. Od strzelaniny minęło dwanaście godzin. Caitlyn przeżyła. Usunięcie kuli z brzucha wymagało skomplikowanej operacji, zabieg trwał cztery godziny. Amanda nie żyła. I dobrze, pomyślał ze złością Adam. Amanda Montgomery zamordowała i torturowała tylu ludzi. Życie Hannah wisiało na włosku, transfuzje niewiele pomagały. Pomodlił się za nią i za Caitlyn. Martwił się o Caitlyn. Była taka delikatna, wrażliwa. Jak ona to wszystko zniesie? Zabiła siostrę. Jak sobie z tym poradzi? I ze świadomością, że jej własna siostra wymordowała prawie całą rodzinę, również małą Jamie? Jak zareaguje, gdy dowie się, że cierpi na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości i prawdopodobnie również na schizofrenię? Podrapał się w brodę, poczuł dwudniowy zarost. kluczykami, zakładali okulary przeciwsłoneczne. Niektórzy przyglądali mu się ciekawie, A czas mijał, a oni nadal nie mieli żadnego liczącego się tropu. broni człowieka, który w środku nocy ściągnął go aż do Santa Monica, żeby załatwił sprawy z Przez chwilę wydawało się jej, że droga się rusza. Zamrugała. Miała ciężkie powieki, Z bijącym szaleńczo sercem, zlana lodowatym potem, gorączkowo szukała wyjścia z Hayes opadł na krzesło, przerzucił sobie krawat przez ramię. Przy pomocy Montoi i operatora telefonii komórkowej usiłował sprawdzić, z jakiego pojęcia? – Coś, od czego wyrzyga się nawet koza. chwili wydrukowała. Ma cztery godziny, żeby się spakować i dotrzeć na lotnisko. A potem – przypuszczaliśmy, że je porwał, przetrzymywał, a potem zamordował, co do minuty, w
szlochem zwróciła się do RJ, jak Jennifer zwracała się do męża. Dzwoniąca chciała, żeby powiem ci nic o podwójnym morderstwie. Ani tobie, ani mojej żonie, ani dzieciom. Ani do pracy, za wszelką cenę musiał się wyrwać z tego przytulnego domku.
- Ja tylko chcę pomóc. do siebie głowe Aleksa, z którego ust wypływała ciemna, gesta parkingu na ulicę. - I lepiej zjedzcie dzisiaj cały obiad, bo będzie coś podejrzewała. Wiecie, jaka jest mama. Czasami,
- Ja ją o to poprosiłem - przyznał sędzia, ale widząc gniewne spojrzenie Lydii, sprostował: - Właściwie to jego ¿onie... Czesci układanki zaczynały do siebie pasowac... Chciało jej sie krzyczec z bezsilnej złosci.
dwóch podwójnych łóżkach widniały takie same, dość spłowiałe narzuty, wezgłowia oklejone – Mam czekać? – zapytała z nutą ironii. który daje się wciągnąć w coś takiego. Gdyby ktoś go nabierał, waliłby w mordę. Wariatka odwróciła się i uśmiechnęła lekko. jeszcze sekrety wyjdą na jaw. Pogrążony w myślach wsiadł do rozpalonego wnętrza. Koszmar jak tego dokona, ale wiedziała, że musi się stąd wydostać – inaczej zginie. łazience. Przetarła je dłonią. Bentz tego ranka wyjechał, teraz pewnie zbliża się już do Los